- autor: olimpiag, 2013-11-03 14:32
-
Deszczowe chmury zawisły w niedzielę nad Godzięcinem i Olimpią, która w fatalnym stylu przegrała z przyjezdnym Ruchem Warzęgowo 3:5 (1:1).
Więcej o tym meczu w rozwinięciu.
Przez pierwsze pół godziny spotkania mecz był wyrównany. W tym okresie goście z Warzęgowa oddawali jedynie strzały głową po dośrodkowaniach, z którymi Zenek nie miał problemów. Olimpia natomiast nie potrafiła przedostać się w pole karne przeciwnika, przez co oddawała strzały (niecelne) zza 16stki. W 31 minucie po nieudanej pułapce ofsajdowej Olimpijczyków, Ruch Warzęgowo objął prowadzenie 0:1. Zdobyta bramka dodał sił gościom, którzy jeszcze dwukrotnie byli bliscy pokonania golkipera gospodarzy. W końcówce pierwszej połowy Olimpijczycy w końcu przyspieszyli. Na efekty nie trzeba było długo czekać – najpierw gości od utraty bramki uratowała poprzeczka. W 42 minucie po dośrodkowaniu Pawła Perekietki bramkę wyrównującą zdobył Dawid Lipa.
Druga część meczu znowu była wyrównana. Doskonałą okazję po dośrodkowaniu od Sebastiana miał Marek Jastrzębski, jednak z 5 metrów trafił w słupek bramki. Wyrównanie było do 58 minuty, kiedy to Olimpia zdobyła drugą bramkę. Po rzucie różny na bramkę uderzył Dawid Lipa, ta odbiła się od poprzeczki i dobił ją Paweł Perekietka (2:1). 5 minut później nasza drużyna zdobyła kolejną bramkę. Tym razem świetną asystą wykazał się Piotr Cisowski, który podał futbolówkę do Sebastiana Skrzeka, a ten zamienił ją na bramkę (3:1). Niestety dla naszej drużyny były to dobre złego początki. W 67 minucie, kiedy Olimpia myślała o zdobyciu kolejnej bramki Ruch wyprowadził kontrę, w której miał przewagę 4 na 2 zawodników i zamienił ją na bramkę (3:2). Przejezdni poczuli możliwość odwrócenia losów spotkania. Akcję po wznowieniu gry, po błędach obrońców Olimpii, kolejna szybka akcja Ruchu i był już remis 3:3. Olimpijczycy nie potrafili uspokoić rozpędzonych gości. W 73 minucie po raz drugi w tym spotkaniu Ruch wyszedł na prowadzenie po strzale z 25 metrów – mokra piłka prześliznęła się po rękach Zenka i wpadła do bramki (3:4). Olimpijczycy nie doszli jeszcze do siebie, a Ruch ponownie wyprowadził skuteczną kontrę, która dobiła naszych zawodników (3:5). Wynik mógł być jeszcze wyższy, jednak przed utratą bramki w kolejnej sytuacji sam na sam obronną ręką wyszedł nasz bramkarz.
W dzisiejszym spotkaniu postawa naszej drużyny była naganna i przypominała grę Śląska Wrocław z Górnikiem Zabrze (2:3):
- Ostatni mecz rundy, mecz ostatniej szansy by myśleć jeszcze podczas przerwy zimowej o upragnionym przez naszych zawodników awansie do A-klasy, a na ławce rezerwowych tylko dwóch zawodników z jednym kontuzjowanym na boisku (Łukasz Kociołek pod koniec pierwszej połowy przez odnowiony uraz musiał zejść z boiska),
- Zamiast przy prowadzeniu dwoma bramkami utrzymywać się przy piłce, zagrać rozważnie i mądrze nie narażając się na stratę bramki, nasza drużyna razem z obrońcami chciała zdobyć kolejne bramki – efekt widać po wyniku,
- W drugiej połowie z boiska powinna zejść przynajmniej połowa zawodników, która z braku sił nie wracała się do obrony, przez co padały kolejne bramki,
- Nasza drużyna nie stworzyła kolektywu na boisku,
- Brak zaangażowania do samego końca – do niedokładnie podanej piłki nasz jeden z zawodników zamiast po nią ruszyć (spokojnie mógł ją dogonić), staną i zaczął zwracać uwagę swojemu koledze,
- Nasza drużyna pozwoliła grać Ruchowi to co najlepiej on potrafi – wychodzenie z kontratakami po długich, prostopadłych podaniach.
Nie znamy jeszcze wyniku ze spotkania Victorii Orzeszków z Odrą Stary Dwór. Jeżeli ten pojedynek wygra lider naszej grupy, będziemy mogli podziękować zawodnikom z Warzęgowa, że pozbawili nas dzisiejszym meczem złudnych nadziei na to, że stać naszą drużynę na awans do wyższej ligi – zima będzie o wiele spokojniejsza.